Jak psychologia definiuje granice psychologiczne ?
To nasze oczekiwania i potrzeby, nazwane i zwerbalizowane. Jeśli są zaspokajane przez innych – w pracy, rodzinie, wśród znajomych – czujemy się komfortowo i bezpiecznie w relacjach. Wiemy, że jesteśmy rozumiani i szanowani. Ludzie, którzy umiejętnie chronią swoje granice, dobrze czują się ze sobą i z innymi, rzadko też miewają poczucie, że ktoś ich krzywdzi. Do gabinetów psychoterapeutów przychodzą ci, którzy czują się wykorzystywani, nie szanowani. A to są skutki niechronienia granic. Granice mogą być nieszczelne, czyli słabo wyrażone, niewidoczne dla otoczenia, przez co ktoś nieustająco lekceważy nasze prawa i ignoruje życzenia. Osoby z nieszczelnymi granicami godzą się na złe traktowanie, wykorzystywanie, bo nie potrafią odmawiać i starają się wszystkich zadowolić – kosztem siebie.
Czymś przeciwnym są granice sztywne. Sztywność skutecznie odgradza nas od świata innych ludzi, jest wyrazem egocentryzmu. To też niedobre podejście. Zdrowe granice pozwalają się otwierać przed ludźmi, gdy tego potrzebujemy, a jednocześnie bronią naszych interesów. Mówisz „nie” i nie przepraszasz, pomagasz wtedy gdy masz chęć i możliwości. Dbasz o siebie, ale umiesz też wspierać innych – w zgodzie ze sobą.
Najtrudniej jest zadbać o siebie we własnej rodzinie: powiedzieć „nie” dziecku, matce, mężowi, żonie.
W rodzinie doświadczamy największych trudności związanych ze stawianiem granic. Najtrudniej odmawiać tym, których kochamy. Są też osoby przytłoczone pracą, bo pozwoliły, by obowiązki zawodowe zabrały im cały wolny czas, także ten przeznaczony dla rodziny i na relaks.
Kolejny obszar, w którym granice często nie funkcjonują właściwie, to relacje ze znajomymi. Myślimy: po co ja się z tą osobą widuję, przecież ona ciągle mnie zawodzi, wpędza mnie w poczucie winy, zbyt wiele wymaga. Niezdrowe znajomości też są konsekwencją niezdrowych granic.
To jak stworzyć sobie zdrowe granice?
Trzeba najpierw przyjrzeć się sześciu obszarom życia i zapytać siebie, jak wygląda moja granica fizyczna, seksualna, intelektualna, emocjonalna, materialna i czasowa.
Zastanówmy się, gdzie najszybciej potrzebna jest interwencja i program naprawczy? Na przykład granica fizyczna jest naruszona, gdy kobieta nie lubi, by dotykali ją inni, a mimo to pozwala, by kolega z pracy klepał ją po ramieniu. Inna osoba siedzi w biurze obok mężczyzny, który uwielbia żarty z podtekstem seksualnym, a ona milczy zmieszana zamiast rzucić: „ Czuję się skrępowana, słuchając tych dowcipów, są niestosowne. Zachowaj je dla siebie”. Tu chodzi o granicę seksualną. Przykładem naruszenia granicy intelektualnej jest wyśmiewanie czyichś poglądów. Obroną byłyby słowa: „Możemy się nie zgadzać, ale się nie obrażajmy. Nie będę z tobą dalej rozmawiać, jeśli nadal będziesz szydzić”.
Przykładem naruszenia granicy materialnej jest nieoddanie nam pieniędzy, korzystanie z naszych przedmiotów bez pozwolenia.
Granice emocjonalne narusza ktoś, kto zalewa nas swoimi uczuciami, żąda ciągłej uwagi, mówi nam, co powinniśmy czuć, a czego czuć nie możemy.
Naruszanie granic czasowych ma miejsce wtedy, gdy ktoś dzwoni w sprawie zawodowej poza godzinami pracy i oczekuje, że za darmo poświęcimy swój czas „dla dobra firmy”.
Wystarczy, że powiem, jakie są moje potrzeby, oczekiwania i granica jest już ustanowiona?
Nie tak szybko, niestety. Powiedzenie wprost: „ Odsuń się proszę, nie czuję się komfortowo, gdy mnie dotykasz”, „ Zatrzymaj te dowcipy dla siebie”, „Nie dzwoń po godzinach”, to pierwszy najważniejszy krok. Najczęściej te komunikaty trzeba powtarzać.
Kolejny krok to poradzenie sobie z uczuciami, jakie wzbudza w nas postawienie granicy. To może być strach, smutek. Wiele osób po postawieniu granicy ma poczucie winy, wyrzuty sumienia.
Jak stawiać granice, żeby nie czuć się winnym?
To niemożliwe. Poczucie winy i wyrzuty sumienia są nieodłączną częścią tego procesu. Po prostu pozwól by te uczucia były, ale nie skupiaj się na nich za bardzo. Powiedz sobie: to naturalne, że czuję się dziwnie, jakbym była winna, ale nie jestem niczemu winna. Zrobiłam to, co należało. A teraz zajmę się swoimi sprawami. I już !
Dlaczego komunikaty o naszych granicach trzeba powtarzać? Dlaczego nie trafiają do odbiorców za pierwszym razem?
Często pozwalaliśmy innym deptać nasze potrzeby i oczekiwania zbyt długo. Tym ludziom nie mieści się w głowie, że nie mogą już tego dłużej robić. Że coś się zmieniło. Musimy im więc asertywnie przypominać, że robią coś, czego nie chcemy. Możemy zetknąć się z kilkoma typami reakcji: arogancja, kwestionowanie sensowności granic, zarzut, że jesteśmy przewrażliwieni, stawianie diagnoz. Np. „nie lubisz żartów o seksie, bo masz jakieś zahamowania, innym nie przeszkadzają, możesz zatkać uszy”.
Jest na to metoda: powtarzamy, bez oceniania drugiej strony i bez wdawania się w dyskusję: „ Oczekuję, że się pani odsunie i nie będzie stać za moimi plecami. Czuję się niekomfortowo. Nie chcę, żebyś opowiadał przy mnie takie dowcipy. Są niestosowne. Zachowaj je dla siebie. Nie dzwoń do mnie w soboty, bo mnie przeszkadzasz”. Mówmy prosto, używajmy niewielu słów, nie tłumaczmy się. Reagujmy natychmiast, gdy granica jest naruszona i nie pozwalajmy na precedensy.
Zawsze znajdzie się jakiś procent ludzi, którzy nie będą chcieli współpracować. Tu wyjściem jest odcięcie się, zakończenie relacji lub gdy nie jest to możliwe, ochłodzenie jej na tyle, by dana osoba po prostu nie miała okazji dręczenia nas.
Skuteczne wytyczanie własnych, zdrowych granic zawsze idzie w parze z tym, że zaczynamy też szanować granice innych, stajemy się bardziej uważni na ich potrzeby.
Oprac. na podst. wywiadu z Nedrą Glover Tawwab, terapeutką, autorką książki „Dbałość. O komunikowaniu swoich potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą”.