Daniel Melerowicz o terapii psychodynamicznej:
(...) podejście psychodynamiczne to nie jest jeden rodzaj terapii, lecz cała ich grupa. Jednak podobnie jak w psychoanalizie ważną kategorią jest wgląd w siebie, w to, co nieświadome, ukryte. Życie psychiczne człowieka jest tak bogate, tak pełne różnych treści, że świadomość nie pomieści wszystkiego. Wypychamy z niej bolesne przeżycia, ale nie tylko. W nieświadomości są również tysiące wspomnień, spostrzeżeń i doświadczeń układających się w schematy i obrazy. Jak w tej znanej metaforze góry lodowej – część naszego życia psychicznego zawsze toczy się pod wodą, a jednak wpływa na nasze uczucia, determinuje zachowania. Nie jesteśmy tak wolni, jak się nam wydaje, doświadczamy rzeczywistości przez filtry, które nieświadomość nam narzuca.
Jednym z zadań terapii psychodynamicznej jest odsłanianie tej góry lodowej. Po to, żeby życie było bardziej świadome, żebyśmy zdawali sobie sprawę ze zniekształceń, którym podlegamy. Dzięki temu możemy się zachowywać bardziej adekwatnie.
W tym podejściu mniej nas interesują diagnozy psychologiczne, czy ktoś ma depresję, czy zaburzenia lękowe (choć oczywiście bierzemy to pod uwagę), a bardziej poziom funkcjonowania osobowości. Jeśli wyobrazimy sobie skalę, to na jednym biegunie będą osoby, które funkcjonują dobrze bez konfliktów wewnętrznych. I takich osób jest niewiele.
Dalej na tej skali znalazły by się osoby neurotyczne – to z nimi głównie pracował Freud i dla nich stworzył psychoanalizę. To ludzie ze zdrową osobowością, tylko przeżywają konflikty wewnętrzne o różnym stopniu nasilenia.
Pacjenci opowiadają o sobie, swoich odczuciach i zamiarach bolesne, czasem okrutne rzeczy. Praca polega na poszerzaniu perspektywy i łączeniu różnych aspektów osobowości. Mogę kogoś lubić, a momentami nie cierpieć, ale to jest ta sama osoba. Ja też jestem taki. Mam cechy, które mi się podobają i te, których w sobie nie lubię, ale to wciąż jestem ja. Nie muszę niczego wypierać, wyrzucać ze świadomości.
Terapeuta akceptuje całość. Tacy jesteśmy, dobrzy i źli. Takie doświadczenie leczy.
Tylko to nie jest szybki proces, terapia psychodynamiczna trwa kilka lat. Średnio dwa, czasami krócej. Choć oczywiście ostatecznie o długości jej trwania zawsze decyduje pacjent.
Dr Daniel Melerowicz. psycholog, psychoterapeuta.
Oprac. na podst. rozmowy z Magdaleną Jankowską